Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bloger miesiąca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bloger miesiąca. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 marca 2015

Blogerka miesiąca - Agatka z wlochatka.pl

 W tym miesiącu przedstawiamy kolejną blogerkę miesiąca, jest nią Agata z wlochatka.pl
 





1. Napisz nam coś o sobie
Nazywam się Agata i w wolnych chwilach lubię siadać przy maszynie. O szyciu za chwilę, najpierw  parę informacji o mnie:) Oprócz szycia uwielbiam relaksować się z książką w ręku lub przy dobrym filmie z lampką wina i opatulona w koc. Towarzystwo zwierząt działa na mnie leczniczo i kojąco, dlatego chciałabym mieć całą ich gromadkę -  niestety, do tej pory mieszkałam z kotem, który z przyczyn niezależnych ode mnie mieszka teraz z moim bratem. Lubię bliskość natury, najlepiej oddycha mi się w lesie, nieważne jaka jest pogoda. Od niedawna ćwiczę jogę i mam nadzieję, że się dzięki temu wyciszę wewnętrznie ;) 






2. Jak zaczęła sie Twoja przygoda z szyciem?
Szyciem zaraziła mnie moja mama, która wychowała się w czasach, kiedy w sklepach albo nic nie było, albo wszystko wyglądało tak samo. Uszyła sobie m.in. suknię na bal maturalny, swoją sukienkę ślubną, którą potem  przerobiła na moją sukienkę komunijną. Szyła też dla nas, dla mnie i mojego brata.
Jako mała dziewczynka dostałam w prezencie zabawkową maszynę do szycia - chyba była zepsuta, no słabo zszywała tkaniny, ale dzielnie usiłowałam na niej szyć ubranka dla lalek. Pierwsze, dorosłe już, wprawki w szyciu robiłam na maszynie mojej mamy - starym, metalowym i ciężkim Łuczniku, który do dzisiaj szyje. Pierwszy ciuch, jaki uszyłam, to była ołówkowa spódnica - jej wykonanie wołało o pomstę do nieba pewnie, ale ja  byłam taka dumna! Potem kupiłam swoją najwłaśniejszą maszynę i jakoś tak powolutku zaczęłam się coraz bardziej wkręcać. Szycie daje mi wiele satysfakcji i radości. Lubię jak coś powstaje na moich oczach, materialnego i realnego - i ja to zrobiłam! Mam nadzieję, że będę w tym coraz lepsza i nie spocznę na laurach, tylko będę się dalej rozwijać.




3. Dla kogo i co najbardziej lubisz szyć?
 Lubię szyć dla siebie, chociaż to zdarza się stosunkowo najrzadziej, bo o wiele więcej radości sprawia szycie dla kogoś - czy to na zamówienie, czy jako prezent, bo zachwyt i radość obdarowanego są bezcenne! I dają mnóstwo pozytywnej energii do dalszej pracy. Najbardziej lubię szyć zabawki, maskotki i różne rzeczy dla dzieci - chyba sama jeszcze nie do końca wydoroślałam i dlatego mnie tak to cieszy. Bo te wszystko kolorowe zwierzaki tak naprawdę są moje i dla mnie, tylko mam mało miejsca w  mieszkaniu i tak się z nimi dzielę z innymi ;) A tak najbardziej, najbardziej z całego procesu lubię ... wymyślanie! Tak, wymyślanie kształtów zabawek, projektowanie, zastanawianie się z jakiego materiału mają być zrobione -  to uwielbiam. Zawsze noszę przy sobie mały notes-szkicownik, żeby móc na szybko zanotować lub narysować swój pomysł. 



4. Czym dla ciebie jest Włochatka?
Włochatka jest moją odskocznią od codzienności oraz marką, pod którą produkuję swoje wytwory. Zaczęło się od blogowania, niestety wciąż nieregularnego (jestem mistrzynią w  wynajdywaniu wymówek;)), po to, by pokazywać, co tworzę. A tworzę o wiele więcej niż widać na blogu czy na moim profilu FB  Mam nadzieję, że w końcu się to zmieni. 



5. Twoje plany i marzenia
Moim największym, największym marzeniem jest utrzymywać się z pracy własnych rąk i maszyny do szycia. Do tego daleka droga, ale mam wielką nadzieję, że kiedyś się to uda. Na ten moment mam mocne postanowienie rozwijania swoich umiejętności, wprowadzanie w życie nowych pomysłów i SZYCIE, szycie przede wszystkim:) A najbliższym szyciowym wyzwaniem, które chciałabym zrealizować jest uszycie patchworkowej narzuty na łóżko!


Dzięki za wywiad. I powodzenia w realizacji planów!

Jeśli należysz do grupy Szczecin Szyje i prowadzisz bloga, to zachęcamy do zaprezentowania się w tej rubryce. Wyślij maila o tytule bloger/ka miesiąca na adres aleksandra(at)geniusz.org.

piątek, 28 listopada 2014

Blogerka miesiąca - Basia z KuFra

 W listopadzie blogerką miesiąca zaostała Basia z KuFra.


1. Napisz coś o sobie

Jestem przede wszystkim Mamą dwóch fajnych chłopaków. Poza tym lubię podróżować, spacerować a ostatnio zaczęłam biegać. Uwielbiam ładne zdjęcia, marzy mi się dobry aparat i podszkolenie umiejętności fotograficznych oraz obróbki zdjęć.




2. Kiedy i jak zaczęłaś przygodę z szyciem

Z szyciem stykałam się od dawna. Moja Mama szyła na maszynie, robiła swetry na maszynie dziewiarskiej. Jako dziecko zdarzyło mi się nawet uszyć kilka rzeczy dla lalek. Ale tak na poważnie moja przygoda z szyciem zaczęła się kiedy na świecie pojawiły się dzieci. Natrafiłam w sieci na blogi Mam szyjących fajne rzeczy dla swoich pociech i stwierdziłam, że ja też mogę spróbować. Początki były dosyć nieudolne, ale z czasem doszłam do wprawy. Choć cały czas się uczę to, to co powstaje teraz powoduje moje ogromne zadowolenie.

Szycie daje mi wiele radości, jest sposobem na stres i formą relaksu. Uwielbiam "usiąść" do maszyny wieczorem, kiedy dzieci śpią. Wieczorami też szyje mi się najlepiej, wtedy mam ciszę i spokój i nic mnie nie rozprasza. 





3. Dla kogo i co najbardziej lubisz szyć?

Najwięcej rzeczy szyję dla chłopaków - ubrania, ozdoby do pokoju itp. Czasem szyję też ubrania dla siebie, ale nie mam do tego zbyt wiele cierpliwości. Szyję też czasem dla rodziny lub znajomych. Niektóre projekty tak bardzo lubię, że powstają w różnych wersjach kolorystycznych i w ilościach hurtowych, tak jak na przykład muchy czy sowy:)

Dzięki szyciu natrafiłam też na grupę Szczecin Szyje. Fajnie jest spotykać się z innymi osobami, tak samo zakręconymi na punkcie szycia. Poznałam też wiele fajnych, niezwykle inspirujących osób. Okazało się też, że tuż obok mnie mieszka Marta, z którą się zaprzyjaźniłyśmy. Wspólnie udało nam się pozyskać sponsorów, od których otrzymałyśmy mnóstwo materiałów na warsztaty szycia dla grupy i do uszycia kołderki dla Hospicjum.



4. "KuFra" to...?

KuFra to od nie dawna blog na którym prezentuję moje prace. Postaram się z czasem coraz bardziej go urozmaicać i wprowadzać np. tutoriale oraz inne  inne związane z szyciem tematy. A sama nazwa pochodzi od pierwszych sylab imion moich synów - Kuby i Franka.



5. Twoje plany i marzenia?

Moje plany związane z szyciem to przede wszystkim podszkolenie się w szyciu ubrań. O ile ubrania dla chłopaków, czy ubrania nie dopasowane do sylwetki mi wychodzą, to dużym wyzwaniem są ubrania dopasowane - spodnie sukienki. Do tego potrzeba dużo więcej precyzji, doświadczenia, cierpliwości i czasu. Dodatkowo jestem osobą niewysoką i ciężko w sklepach znaleźć ubrania, które by leżały tak jakbym tego chciała. Poza tym podziwiając piękne prace patchworkowe dziewczyn z grupy Szczecin Szyje, zamarzyła mi się  narzuta wykonana tą techniką.

To są moje plany na najbliższą przyszłość.

Fajnie było by prowadzić małą manufakturę ręcznie robionych rzeczy. Nie wiem jednak czy kiedykolwiek się na to odważę. Myślę, że mimo wszystko będzie to moje dodatkowe zajęcie, hobby, a nie sposób zarabiania na życie.





Życzymy spełnienia planów i marzeń.
Basię można spotkać na blogu KuFra oraz na FB.



Ps. Jeśli nalezysz do grupy Szczecin Szyje i chciał(a)byś zaprezentować tutaj swojego bloga - napisz: aleksandra(at)geniusz.org
 

poniedziałek, 29 września 2014

Blogerka miesiąca - Marta z If I Had A Hammer

I ponownie nasz "blogerka" miesiąca bloga nie prowadzi, ale za to robi wiele innych ciekawych rzeczy. Zapraszam na wywiad z Martą z If I had a hammer.



1. Napisz coś o sobie

Uwielbiam precyzyjne pytania.. ;] Jestem rysownikiem, grafikiem, rękodzielnikiem. Szczecinianką z urodzenia i wyboru. Kolekcjonuję umiejętności wymagające zdolności manualnych. Obie Babcie dziergały, szyły, ale jako dzieciar nie doceniałam tych wartości. Dopiero po ich śmierci zapragnęłam poniekąd przejąć schedę i nauczyć się robić na drutach. Czas po obronie dyplomu będący swego rodzaju zawieszeniem temu sprzyjał. Następnie przyszła kolej na szycie. Tutaj wielkie ukłony do naszej grupy wsparcia i Julii, która przyjmowała mnie na cotygodniową lekcję. Muszę też przyznać się do pewnej manii - nałogowo zbieram meble ze śmietników, piwnic, garaży .. ale one tak głośno mnie wołają!! Z przyjemnością nadaję im nowe oblicze.




 2. Dziergasz, szyjesz, rysujesz i... , od czego się to wszystko zaczęło? 

Robię to wszystko, ale w odwrotnej kolejności. Rysunek zawsze pozostaje dla mnie najważniejszy, nawet jeśli los każe w danej chwili więcej czasu poświęcić na przysłowiowe dzierganie. Skończyłam szczecińskiego 'Plastyka' i Malarstwo na ASP w Gdańsku. Nigdy nie wybrałabym innej drogi rozwoju i innego zawodu, mimo że muszę przyznać, iż życie artysty w Polsce nie jest łatwe. Dlatego też zaczęłam prowadzić lekcje rysunku, malarstwa, grafiki warsztatowej oraz przenosić swoje pomysły na mniejsze formy. Swoje rysunki przenoszę np.na kubki, linoryty na odzież. Daje to kompromis: sprzedaję rysunek, który na mniejszej, tańszej, użytecznej formie jest bardziej przystępny. Uwielbiam się uczyć, daje to wielką satysfakcję. Moim ostatnim sukcesem jest opracowanie kroju wymarzonej bluzy (dzięki Julia za pomoc!). Okazało się że podoba się nie tylko mi, kilka podobnych szyłam już na zamówienie. Wiedząc że szyję od początku tego roku napawa mnie nieskromna duma.





 3. If I had a hammer to...?

If I had a hammer to miejsce łączące to wszystko o czym mówiłam. Udało mi się wynająć pracownię i z (prawie) całym majdanem wynieść z domu - zupełnie inny komfort pracy! Trudno mówić by była to jakaś nowa inicjatywa, gdyż robię to robię odkąd pamiętam, jest to po prostu kolejny etap rozwoju, mogę ze swoją pracą wyjść do ludzi. Pracownia jest wyposażona w sztalugi i walcową prasę graficzną. Jest to miejsce mojej pracy twórczej, tutaj także prowadzę lekcje. W kąciku zaaranżowałam stoisko z pracami na sprzedaż. To moje miejsce. Czuję się matką, gospodynią pracowni i naszej marki, ale If I had tworzy kilka osób. Są to przyjaciele, którzy mnie wspierają, zarówno mentalnie jak i czasem w bardzo trywialnych sprawach. Dźwigają, wożą, użyczają różnych sprzętów, para przyjaciół projektująca swoje serie kubasów, Mamita Govanita piekąca ciasta. Każdy z nas wnosi coś swojego, inną energię, inne pomysły. Rady, nawet jeśli nie chcę słuchać W naszym sklepiczku dostępne też są prace Basi, którą poznałam dzięki naszej grupie i bardzo szybko polubiłam.





 4. Gdzie można Was spotkać? Bywacie gdzieś na "imprezach masowych"?

Owszem wychodzimy do ludzi. Gdy tylko możemy korzystamy z zaproszenia i bierzemy udział w Śniadaniu przy Błoniach, jarmarkach w Kanie czy Pleciudze, jednak teraz chcielibyśmy jak najczęściej ściągać Was do nas! Pracownia jest miejscem otwartym, zaproszenie na herbatę jest permanentne i dotyczy każdego kto chciałby mnie/nas poznać. Dla ośmielenia, a także by przedstawić się okolicy w połowie września zorganizowaliśmy dni otwarte - przez 3 dni odbywały się bezpłatne lekcje rysunku i grafiki, można było przyjść i zjeść coś słodkiego, kupić nasze prace i po prostu pogadać. W ciągu tych 3 dni w pracowni spędziłam prawie 40 godzin, i owszem - trochę się zmęczyłam, ale było pięknie, tego czasu nie chciałabym spędzić nigdzie indziej! Obserwacja jak najróżniejsi ludzie, zarówno znajomi, jak i osoby, które przeczytały o nas w internecie dobrze się u nas czują, są ciekawe na czym polega linoryt, niejednokrotnie pierwszy raz w życiu próbują rysunku dawała mi szczęście. Zjedliśmy mnóstwo ciasta, wypiliśmy jeszcze więcej wina..



 5. Jakie masz plany na przyszłość? 

Planów i pomysłów mam mnóstwo, doba jest stanowczo za krótka! W głowie mam kolejne formy bluz czy spódnic, chciałabym opracować męską wersję 'świętej bluzy'. Po warsztatach organizowanych przez naszą grupę polubiłam też patchwork i marzy mi się jakiś większy projekt tego typu. Chciałabym też więcej czasu poświęcać na rysunek i linoryt, mam poczucie że zaniedbuję te dziedziny twórczości. Pozostaje mi szlifowanie umiejętności godzenia ze sobą wszystkich moich pasji i zainteresowań. A że pierwszym moim szyciem w ogóle było ręczne zszywanie materiałów, na których potem rysowałam wszystko doskonale się zazębia!



Życzymy spełnienia planów.
Martę można spotkać na FB  na stronie www i oczywiście w pracowni na al. Jana Pawła II 42
I piętro / pokój 2 w Szczecinie.

PS. Jeśli należysz do grupy Szczecin Szyje i chciał(a)byś zaprezentować tu swoje prace, proszę napisz aleksandra(at)geniusz.org.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Blogerka miesiąca - Iwona ze Sweet Craft

W tym miesiącu zmieniamy troszkę formułę tej rubryki, ponieważ bohaterka dzisiejszego wywiadu nie prowadzi bloga. Jednak jest członkinią Szczecin Szyje, a ponadto z hukiem weszła na rynek z przepięknymi tkaninami, które zaprojektowała. Iwonę spotkacie na SweetCraft na FB oraz na stronie www.sweetcraft.pl oraz czasem na Śniadaniu przy Błoniach [w Szczecinie oczywiście].


1. Napisz nam coś o sobie...

Ojj … ciężko jest pisać o sobie.
Jestem żoną  wspaniałego mężczyzny, który wspiera moje szalone  pomysły na każdym kroku oraz mamą małego przystojniaka - 4,5 letniego Kajtka… uwielbiam spędzać czas z moimi chłopakami. W wolnym czasie lubimy spacerować po Puszczy Bukowej z naszą kochaną psiną, jeździć  rowerami, a teraz nie możemy się doczekać najbliższego grzybobrania.


2. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z szyciem?

Moja przygoda z szyciem rozpoczęła się kiedy na świecie pojawił się mój synek. Wtedy pojawiła się we mnie potrzeba tworzenia kolorowych rzeczy dla mojego małego skarba. Natomiast moje pierwsze zetkniecie z maszyną do szycia miałam jeszcze w liceum na kierunku - projektowanie ubioru. Tam przede wszystkim doskonaliłam swoją wiedzę z zakresy materiałoznawstwa oraz technologii tekstyliów. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że wiedza, którą  zdobywam przyda mi się w przyszłości… teraz ją wykorzystuję na każdym kroku.

3. Co i dla kogo szyjesz?

Oczywiście najchętniej szyje kocyki oraz poduszeczki dla mojego synka... jakby mogło być inaczej. Wspaniale potrafi się za nie odwdzięczyć. Widok zasypiającego synka wtulonego w poduszeczkę czy kocyk mojego autorstwa jest bezcenny.  Dzieci znajomych czy z rodziny również były obdarowane takimi upominkami.
Z wielką przyjemnością szyje także narzuty na łóżka, pościel, torby, posłania dla zwierząt są to proste dekoracyjne  formy. Mam słabość do dresówki, którą bardzo często używam  do szycia łącząc bawełnę drukowaną z dresówką.  Niestety do szycia odzieży brakuje mi cierpliwości. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni i uszyję dla siebie wymarzoną bluzę. Uwielbiam także spędzać czas robiąc na drutach, szydełkując… również kocyki.


4. Jak to się stało, że zajęłaś się projektowaniem tkanin?

Błaho to zabrzmi ,ale projektowaniem tkanin zajęłam się   po prostu z  „potrzeby piękna”. 
Na początku mojej przygody z szyciem miałam problem ze zdobyciem kolorowych tkanin dziecięcych. Byłam zmuszona do zamawiania nietuzinkowych tkanin za granicą co wiązało się z wysokimi kosztami.
Wtedy pojawił się pomysł założenia własnej firmy oferującej tkaniny bawełniane z autorskimi wzorami.  Oboje z mężem zajmujemy się na co dzień grafiką użytkową i stwierdziliśmy, że byłoby wspaniale móc połączyć swoją pasje z pracą.  Niestety okazało się, że nie jest to wszystko  takie proste. Przeszliśmy bardzo długą drogę, wykonując przy tym  setki rozmów i  testów tkanin, aby znaleźć tą jedną odpowiednią. I tak o to udało się… powstała firma Sweet Craft, która posiada w swojej ofercie tkaniny bawełniane z oryginalnym wzornictwem, a także guziczki, przypinki, lamówki, wypustki a wkrótce pojawią się inne produkty uzupełniające serie.  Wszystkie te produkty tworzą ze sobą spójną całość…w sumie  od samego początku taki był zamysł. Urządzając pokoik dziecka można  bez problemu uszyć pasujące do siebie zasłonki, poduszki, pościel.
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Plany na przyszłość…  jest ich bardzo wiele. Przede wszystkim jak najszybciej ruszyć ze sprzedażą internetową.  A w przyszłości kto wie… może otwarcie sklepu stacjonarnego w Szczecinie. Oczywiście oferta tkanin będzie stale poszerzana o nowe wzory. Gorąco zapraszam do śledzenia fecebook-owego profilu gdzie oprócz aktualnych informacji  organizowane będą już niedługo ciekawe konkursy.



Z niecierpliwością czekamy na otwarcie sklepu, bardzo mocno kibicujemy i czekamy na dalsze wzory.

PS. Jeśli należysz do grupy Szczecin Szyje i chciał(a)byś się tutaj zaprezentować, to proszę skontaktuj się ze mną: aleksandra(at)magestudio.eu

środa, 6 sierpnia 2014

Blogerka miesiąca - Małgosia z bloga "Ze skrawków marzeń..."

W lipcu [z lekkim poślizgiem na sierpień] blogerką miesiąca jest Małgosia z bloga "Ze skrawków marzeń..."

1. Napisz nam coś o sobie

Mam na imię Małgosia i lubię szyć, tworzyć ...
Od kiedy pamiętam, zawsze albo dziergałam, szydełkowałam, haftowałam, malowałam albo szyłam. Dzisiaj będąc mamą dwóch młodzieńców , odnalazłam czas na swoje pasje. Praca zawodowa nie pozostawia niestety zbyt wiele czasu na realizację swoich pragnień, ale trzeba sobie jakoś radzić. Na pewno jednak przyjdzie kiedyś dzień kiedy będzie go więcej…


2. Jak zaczęłaś szyć? 
Pierwsze lekcje szycia, robienia na drutach czy szydełkowania dawała mi moja babcia. Pamiętam pierwsze szare sukienki dla lalek z maszyny na korbę. Potem przyszedł czas Singera na pedał , potem maszyna na prąd. Tak powstawały pierwsze własnoręcznie uszyte uszytki : torba ze starych spodni, mini spódniczka i bluzka a la Hoffman, szary kombinezon. To było dopiero pole do popisu : dla własnej wyobraźni i inwencji twórczej. I to uczucie dumy , gdy koleżanki patrzyły z podziwem. A potem w moim życiu nastał czas rodzicielski i długa przerwa…. Maszynę schowałam do szafy aż do ubiegłego roku…


3. Jak doszło do powstania Twojego bloga?

Nie pamiętam czego szukałam ale weszłam na blog Julii. Czytałam, czytałam i coraz bardziej się wciągałam. Znalazłam info o „Szczecin Szyje” i napisałam z prośbą o przyjęcie… Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie . Kolejne sprzęty do swoje pracowni ( tak dzisiaj mówię o swoim kąciku szyciowym , który zajmuje pół sypialni ), kolejne tkaniny i nowości. Ale nade wszystko fantastyczne koleżanki „ szyciowe” ! To fantastyczne dziewczyny które uczą, pomagają , wspierają . Ile frajdy mogą dawać pogaduchy o materiałach, wzorach haftów i technikach szycia – dowiedziałam się właśnie od nich . Wspólna pasja łączy, mobilizuje do pracy i daje spełnienie . Tym właśnie jest szycie. Samorealizacją, pokonywanie kolejnych własnych słabości oraz wielką frajdą i zabawą.
Słowa uznania za kolejne wykonane prace , zachęciły mnie aby pokazać je gdzieś poza własnym kątem. Blog prowadzę od niedawna. 

  
4. Szycie dla  Ciebie to...? 

Sama nazwa „ Ze skrawków marzeń” to połączenie wszystkich marzeń, pasji, wspomnień i planów na przyszłość. Kocham naturę ,delikatność i kruchość… połączone z kroplą współczesności i surowości . Taka już ze mnie romantyczna duszyczka, która odnajduje się w świecie współczesnym. Staram się w tym co robię łączyć przeszłość z przyszłością, szare płótna z błyszczącym haftem, koronkową serwetę przy szklanym talerzu…
Cały czas też szukam tej własnej i ostatecznej drogi. I uczę się, uczę …Bardzo pociąga mnie patchwork, pikowanie i hafty. Własnoręcznie uszyta sukienka – też może sprawić ogromną radość . I jak tu dokonać wyboru ? Chyba się nie da ! Szkoda na nie tracić czas, trzeba brać to co przynosi nam los .


5. Dla kogo najczęściej szyjesz?

Szyję dla przyjaciół, dla rodziny i dla siebie. Mam zapędy by szyć „ na zewnątrz”, ale to jeszcze plany ( obu udało się je zrealizować ).Trzymajcie więc za mnie kciuki, aby te wszystkie moje marzenia stały się rzeczywistością.
  
Życzymy spełnienia planów!
Ps. Jeśli jesteś członkiem grupy SzczecinSzyje i chciał(a)byś zaprezentować tu swoją twórczosć i swojego bloga, napisz aleksandra(at)magestudio.eu

czwartek, 26 czerwca 2014

Blogerka miesiąca - Karolina z Te Brum

Czerwcową blogerką miesiąca jest Karolina prowadząca bloga Te Brum


1. Powiedz nam coś o sobie.

Jestem mamą dwóch cudownych córek oraz żoną wspaniałego męża, który wspiera mnie we wszystkim. Bardzo lubię szyć na maszynie, trochę robię na drutach, a ostatnio zaczęłam nawet  haftować. Staram się być optymistką, choć nie zawsze daję radę. Lubię przebywać na świeżym powietrzu, kocham lato i wodę. Od roku prowadzę bloga o moich zmaganiach z maszyną do szycia i nie tylko.


2. Jak zaczęła się Twoja przygoda z szyciem?

W dzieciństwie interesowałam się wieloma rzeczami. Śpiewałam, tańczyłam, rysowałam, grałam na keyboardzie oraz szyłam. Może moje zainteresowanie szyciem odziedziczyłam po mamie, która jest teraz emerytowaną krawcowa, albo po moich babciach, które również szyły i robiły na drutach, a może po prostu jestem takim typem człowieka co to lubi.
Nie szyłam dużo, głównie stroje dla lalek. Bardzo lubiłam wymyślać dla nich przeróżne kreacje balowe. Często ze starych ubrań, bądź skrawków materiałów podkradzionych cichaczem mamie  ha ha ha . Pamiętam, że chciałam wtedy zostać nawet projektantką mody.
Pod koniec podstawówki igła i nitka poszły w kąt i powiem szczerze, iż nie sadziłam, że będę kiedyś szyć. A jednak! Po prawie 10 latach rozpoczęłam moją naukę szycia na maszynie. Najpierw na pożyczonym,  maminym Łuczniku, później dostałam od teścia Singera 814, na którym szyła kiedyś moja teściowa. Pierwszą rzeczą jaką uszyłam z duuużą pomocą mojej mamy był strój królowej kwiatów na bal przebierańców dla mojej starszej córki, która chodziła wtedy do przedszkola. I wtedy się zaczęło. Zaczęłam przeglądać blogi o szyciu, kupowałam Burdę i gromadziłam tkaniny. Szyłam niewiele, głównie niewielkie przeróbki. Do maszyny zasiadałam okazjonalnie. Dopiero gdzieś od ponad roku zaczęłam szyć częściej i więcej. Założyłam bloga tebrum.blogspot.com  i dostałam od męża w prezencie urodzinowym nową maszynę do szycia Janome 423S. Myślę, że w dużej mierze to właśnie mój mąż pomógł mi uwierzyć w siebie, by odkrywać swoje pasje. Dziękuję 
Dziś szyję przeważnie ciuchy dla córek, poduszki, torebki, różne przydasie, coś do domu i jak zostaje mi trochę czasu to coś dla siebie. Bardzo podoba mi się patchwork, pikowanie. Ale jestem w tym temacie totalnie zielona. Od pół roku jestem poważnie zakochana w dzianinie. A to za sprawą owerlocka Janome 744D, którego dostałam pod choinkę. Legginsy, bluzki to mój "chleb powszedni". Czasami biorę udział w szyciowej zabawie Sew Along organizowanej przez grupę Szczecin Szyje. To wspaniała grupa osób o podobnych zainteresowaniach, z którymi mogę porozmawiać, poradzić się, wymienić doświadczeniem i po prostu poplotkować.


3. Co Cię inspiruje?

Inspiracje czerpię dosłownie ze wszystkiego, choć nie ukrywam, że korzystam z dobrodziejstw internetu. Podglądam blogi o szyciu i handmade, czytam różne czasopisma. Często w danym projekcie staram się coś zmienić, dodać coś od siebie. Coraz bardziej podoba mi się tworzenie własnych projektów, zwłaszcza jeśli chodzi o ciuchy dla dziewczynek. Zdarza mi się, że siedzę i coś robię a tu nagle ni stąd ni zowąd wpada mi do głowy jakiś pomysł na fajną bluzkę czy legginsy. Szybko lecę i rysuje to co mi siedzi w głowie. Już trochę mi się nazbierało takich kartek z rysunkami, tylko kiedy ja to wszystko uszyję.



4. Plany na przyszłość.

Planów mam dużo! Najważniejsze to poszerzanie swoich umiejętności w szyciu i modelowaniu ubrań. Chcę nauczyć się szyć ambitniejsze projekty np. spodnie czy sukienkę. Oprócz tego chciałabym uszyć narzutę patchworkową. Taką kolorową i pikowaną. I ogólnie zacząć szyć patchworki. Chciałabym także dokończyć moje niedokończone projekty, które zalegają w szafie i cierpliwie czekają. No i uszyć coś dla mojego męża, któremu jeszcze nic nie uszyłam.
Mam też kilka planów, które są moimi małymi, cichymi marzeniami. Chciałabym otworzyć sklep z ubraniami własnego projektu. Były by to główne ubranka dla dzieci  kolorowe i wesołe. Marzy mi się również mieć kiedyś swoją małą pracownię. Taki niewielki pokoik z dużym stołem do krojenia, manekinem, półkami na materiały i różne inne krawieckie akcesoria, dobrze oświetlony oraz z maszynami przemysłowymi. Mogłabym tam siedzieć i szyć, szyć, szyć…..


Życzymy spełnienia planów!
Ps. Jeśli jesteś członkiem grupy SzczecinSzyje i chciał(a)byś zaprezentować tu swojego bloga, napisz aleksandra@magestudio.eu

środa, 21 maja 2014

Blogerka miesiąca - Agnieszka z "Z zieloną szmatką w tle"

 Bohaterką majowej rubryki "Blogerka miesiąca" jest Agnieszka znana jako Agni Sz-n z bloga "Z zieloną szmatką w tle"



1. Powiedz nam coś o sobie. 

Nazywam się Agnieszka Kaczmarska. Jestem żoną i mamą 15-letniej córki.
Od grudnia 2009 roku prowadzę blog "Z zieloną szmatką w tle"
Interesuje mnie wszystko co jest związane z rękodziełem.


2. Jako jedna z nielicznych, w naszej grupie, masz krawieckie wykształcenie. Jak to wszystko się zaczęło, czy szkoła umocniła pasję czy wręcz przeciwnie? 
 
Jako 14-letnia dziewczyna (tak jak każda z Was) miałam podjąć decyzję co będę robiła w przyszłości. Postawiłam na szkołę krawiecką. Długo nad tym nie myślałam. Moja mama - z zawodu krawcowa szyła w domu dla klientek. Panie były zawsze bardzo zadowolone, a mamie sprawiało to dużo satysfakcji i radości. Ja dla pań dobierałam guziki, zamki, nawet czasami dorabiałam różne gadżety z koralików. To mi się bardzo podobało. Od dzieciństwa moimi ulubionymi zabawkami były kolorowe guziki, nitki, centymetry. Zawsze wszystko równiutko układałam, a centymetry zwijałam w "Barbapapę". Do tej pory jak sobie to przypominam jest mi bardzo miło. Nawet teraz jak o tym opowiadam, to nie mogę się oprzeć i kręcę centymetr...

Od dzieciństwa, w sumie odkąd pamiętam miałam szyte ubrania. Na początku szyła je dla mnie mama. Później szyłam już sama.
W szkole w 2 klasie krawiectwa szyłam na zamówienie sukienkę komunijną. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś szkoły przyjmowały zlecenia od osób prywatnych, a uczniowie wykonywali usługi, oczywiście pod okiem nauczycieli.
Do moich lat 20, oprócz skarpetek i biustonoszy nie miałam kupnych ubran. Wszystko szyłam sama, nawet majtki i jedwabne koszulki. W sklepie gotowych takich nie było. Pamiętam jak w latach 80-90 były trudności z kupnem materiałów. Był tylko "Pewex" i dobre kontakty z kierownikami "Odry" i" Dany". W Danie można było czasami kupić kupony tzw odpady materiałów zagranicznych, a w Odrze dżins! Burdy nie było w języku polskim. Pamiętam jak mama sprowadzała ją z zagranicy przez zaprzyjaźnione panie z biura podróży.


Po ukończeniu szkoły krawieckiej przez kilka miesięcy pracowałam z mamą w zakładzie krawieckim. Tylko tyle, bo postanowiłam robić w życiu coś innego. Skończyłam kolejną szkołę, tym razem o innym kierunku - handlowym. Ot i do dzisiaj tkwię w tym zawodzie.

Przez kilka lat nie miałam potrzeby szycia. Tzn może i była potrzeba, ale zawsze coś innego było ważniejsze. Zmieniło się to jak byłam w ciąży. Na zwolnieniu lekarskim było więcej czasu wolnego. Wtedy to postanowiłam, że uszyję kilka kompletów pościelowych do łóżeczka dla mojej córeczki. I od tych kompletów wróciło szycie. Pierwszy patchwork, poduszki z haftem. Tego w szkole nie uczyli, ale drogą dedukcji sama pocięłam i zszyłam wszystkie elementy w jedną całość. Pierwsze patchworki, jeszcze bez maty i noża krążkowego... Ojej jak sobie przypomnę, odciski na rękach od nożyczek, dużo straconego czasu, i nożyczkami nigdy nie będzie tak prosto jak od linijki nożykiem. Teraz to jest naprawdę sama przyjemność.
I tak powstawały kolejne poduszki, kołderki, a ja szlifowałam swój warsztat szyciowy. Do tej pory wiem, że szyć i haftować będę w każdej wolnej chwili, dopóki zdrowie mi na to pozwoli.

3. Szyjesz teraz głownie dla siebie i rodziny, czy raczej Twoje rzeczy wędrują w świat?

Przeważnie szyję dla kogoś. Dla siebie zawsze jest czas... - później.
Moje uszytki są prezentami świątecznymi, urodzinowymi lub innnymi dla rodziny i przyjaciół.
Od 8 lat szyję też dla nieuleczalnie chorych dzieci w projekcie" Kołderka za jeden uśmiech". Tutaj liczy się dla mnie robienie przyjemności dziecku. Chcę dać cząstkę swojej dobrej energii dla dzieciaczka, ale i dla rodziców daję sygnał, że nie są sami, że gdzieś są ludzie, którzy o nich myślą. Uśmiech dziecka jest dla nas wielkim szczęściem, czymś bezcennym.

Zapytasz co szyję w tej chwili? Właśnie kołderkę dla chorego Krzysia. Będzie bardzo kolorowa, tak aby pokolorować jego szare dni, aby mógł przytululić i otulić się swoją nową przytulanką, żeby choć na chwilę mógł zapomnieć o bólu i cierpieniu.
 


4. Szyjesz, haftujesz, na Twoim blogu pojawiają się także kompozycje kuchenne - co lubisz szyć/robić najbardziej? 

Szyję, haftuję, dekupażuję, trochę filcuję, potrafię robić biżuterię, kartki okolicznościowe, składam origami. Chyba byłoby prościej czego nie potrafię...hihi
Lubię kupować tkaniny, ale z tym trzeba ostrożnie, koleżanki wiedzą o co chodzi. Jeden kroczek więcej i już stracona...
Największą moją miłością jest haft krzyżykowy i szycie. Haftować zaczęłam nie mając jeszcze lat 10. Nawet przed maturą było: jeszcze jeden krzyżyczek no i jeszcze jeden. Na szczęście maturę zdałam i obrazek skończyłam. Wisi do dzisiaj na ścianie.
Nie ma dnia bez tych czynności. Już nawet moja rodzina się śmieje, że dzień bez haftu lub szycia to dzień stracony. Zawsze noszę w torebce małą robótkę. A może usiądę w parku na ławce, siądę w autobusie lub pociągu - zawsze jestem gotowa na xxx (krzyżykowe haftowanie).

Znam się na tym co robię, potrafię wiadomości i umiejętności przekazać innym. Prowadziłam warsztaty szycia patchworku, haftu krzyżykowego, uczyłam ozdabiać jaja i kule styropianowe technką patchworkową i ala'karczoch. W naszej grupie byłam jedną z instruktorek szycia sukienki. Pamiętacie mnie jeszcze? Jak nie to się przypomnę na warsztatach patchworkowych w naszej grupie 'Szczecin szyje' Tam też będę jedną z instruktorek.
Brałam udział w licznych konkursach szyciowych. Brałam udział w wystawie Festiwalu Haftu i Rękodzieła w Łodzi "Patchworkowe fantazje". Tam moja praca była wystwiona w sali głównej. Można było ją podziwiać przez cały miesiąc.


5.Jakie masz plany na przyszłość 

 Szyłam już chyba wszystko. Jeśli nie, to i tak nie ma rzeczy, której nie dałoby się uszyć. Nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze jest ciekawiej jak przeskakujemy przez coraz wyżej postawione poprzeczki.

Plany na przyszłość?
SZYCIE I HAFTOWANIE! i wszytko co jest z tym związane.
Mam jeszcze jedno marzenie...(bo tego jeszcze nie potrafię) nauczyć się robienia witrażu.


Dziękuję, że przez tą chwilkę mogłam być osobiście z każdą z Was.
 

Trzymamy kciuki za naukę witrażu.

PS. Jeśli należysz do grupy Szczecin Szyje i chciał(a)byś abyTwój blog i Twoje prace znalazły się w tej rubryce to napisz do mnie: aleksandra@magestudio.eu

niedziela, 6 kwietnia 2014

Blogerka miesiąca - Gniewka R.

Z okazji pierwszego roku istniena grupy Szczecin Szyje, dzisiejszy wywiad przeprowadziłam z Gniewką R., naszą "niechcący" Matką Założycielką. Gniewkę można spotkać na jej blogach www.gniewka-r.blogspot.com oraz www.gniewkibrudnopis.blogspot.com




1. Robisz tyle rzeczy, że nie wiem o co pytać. Szyjesz, dziergasz, malujesz, teraz jeszcze dochodzi przędza. Od czego i kiedy się to wszystko zaczęło?

Chyba standardowo jak u wszystkich. Trochę talentu po mamie, która za młodu pracowała przy przemyśle krawieckim, ale krawcową nie była. Szyła niewiele, ale szmatkami zafascynowała. Szyłam krzywe misie i sukienki dla Barbie.
Od pisklaka malowałam, miałam plany nawet na liceum plastyczne, ale nie wyszło. Potem dzierganie na studiach - to przez koleżankę. Miałam się za wielką artystkę, ot młodzieńcza głupota (już mi przeszło ;) Najechała na ambicję – skoro ona zaczęła szydełkować, to ja też musiałam się nauczyć. I tak najechała, że jej pierwsza torba chyba w ogóle się nie skończyła, u mnie powstało kilkanaście. Potem swetry i masa miśków. Roboty na drutach nauczyła mnie babcia. Nigdy tego nie lubiłam. Dopiero ze dwa lata temu odkryłam, że druty dają możliwości równie duże jak szydełko, tylko trzeba trochę pomyśleć, bo od zawsze robię bez wzorów. Nie rozumiem opisów :D



2. Zajmujesz się także rekonstrukcją historyczną, czy rękodzieło wynika jakoś z zainteresowania historią?

Trochę jedno z drugim się łączy. Współczesne zainteresowania raczej nie mają wpływu na historyczne, bo w odtwórstwie nie ma dla nich miejsca. Ale historyczne na współczesne jak najbardziej. Stąd właśnie mój niedawny pomysł na przędzenie i tkanie. Umiem robić krajki, ale nie jest to moje ulubione zajęcie. Przędzenie daje duże możliwości i tu i tu. Można zmajstrować niteczki w sam raz na historyczne skarpety, ale także tęczowe cuda na swetry. Problem jest też z nauczycielkami w Szczecinie – po prostu chyba nikogo nie ma, albo się nie ujawnia. Z zasobów internetowych ciężko mi się uczyć.

Z resztą na razie idzie mi bardzo powoli we wszystkich tematach rękodzielniczych - po pojawieniu się dziecka w domu okazało się, że wolny czas jest bardzo mityczny ;) Ale nie spieszy mi się, co nagle to po diable, jeszcze się nie wybieram na tamten świat – zdążę się wszystkiego nauczyć.



3. Jesteś inicjatorką powstania grupy Szczecin Szyje - skąd pomysł, jak do tego doszło?

To tak jakoś niechcący ;) Ja chciałam tylko więcej męskich wykrojów, napisałam list do Burdy, ale powiedzieli „nie”. Za cienka w uszach byłam do zrobienia czegokolwiek, wtedy ze swoim autorytetem zadziałały Julia i Marchewkowa - zorganizowały całą akcję, petycję i listy do Burdy. Nic nie wyszło w męskiej sprawie, ale po spotkaniu w kawiarni powstała grupa SzSz.



 4. Skąd czerpiesz inspiracje?

Najbardziej działają na mnie religie, zdobnictwo wczesnego średniowiecza, Indie, przyroda. Tego za bardzo na blogu nie widać ;) Widać za to inspiracje wytworami innych ludzi – ich pomysłowość jest dla mnie niewyobrażalna i niograniczona. Co rusz zaskakują mnie czymś nowym. Już nawet się nie łudzę, że sama coś wymyśliłam. Kiedyś podekscytowana powiedziałam o Czymś mężowi. To Coś miało być czymś niby nowym i odkrywczym, bo nigdy Cosia nie widziałam. Wpisałam w google i cały entuzjazm wyparował. Ja nie wiem, czy można coś nowego wymyślić :) Nigdy wiernie nie kopiuję czyjegoś projektu, zawsze przepuszczam to przez moje „ja”. Czasem mam sukces, czasem porażkę, ale tworzenie sprawia mi radość, tylko to się liczy.  




5. Jakie masz plany związane z szyciem, rękodziełem?

Największy plan to w końcu mieć czas na działanie :D

Nie planuję poszerzać pakietu umiejętności. Marzy mi się raczej doskonalenie tego co umiem – priorytet to kurs pisania ikon i profesjonalnego szycia. Może kiedyś wypracuję własne projekty, z własną metką – raczej zabawki niż ciuchy.

Jeśli kiedyś będę miała dom to na pewno zajęłabym się gliną i porcelaną lub żywicą. Czas pokaże co się uda, na szczęście nauczyłam się czekać :)


Życzymy spełnienia planów.

PS. Jeśli należysz do grupy Szczecin Szyje i chciał(a)byś się tutaj zaprezentować, to proszę skontaktuj się ze mną: aleksandra(at)magestudio.eu




piątek, 7 marca 2014

Blogerka miesiąca - Karolina z Sewquest

Bohaterką "blogerki miesiąca" tym razem została Karolina z Sewquest

1. Powiedz nam kilka słów o sobie

Tak o sobie? Sama? Pisanie o sobie mi nie wychodzi, dlatego wciąż nie mam ani słowa w profilu bloggera. Mam na imię Karolina, mieszkam w Szczecinie i jestem tkaninocholiczką (na szczęście nie ja jedna, a w Szczecin Szyje mam idealną grupę wsparcia). Szyję, dziergam, czasami rysuję - głównie na bloga. Chciałabym kiedyś opanować malowanie akwarelami
.

Poza prowadzeniem własnego bloga piszę inspiracje na Szczecin Szyje a także dzielę się zapowiedziami gazet na Grupa Warszawa Szyje.

2. Jak zaczęłaś przygodę z szyciem

Pierwszą maszynę dostałam przypadkiem w spadku. Nie mogłam się pogodzić z tym że ktoś mógłby wyrzucić starego Łucznika Predom więc przygarnęłam go pod pretekstem skrócenia firan. Skoro już miałam maszynę, trzeba było sprawdzić jak działa. Pierwsze próby wyszły na tyle zadowalająco że maszyna nie trafiła w kąt, a firany do dziś są w użyciu. W efekcie jakieś trzy lata temu zaczęłam przygodę z szyciem, ucząc się wszystkiego od postaw z Burdy, internetu i tradycyjną metodą prób i błędów. Zaczynałam od drobnych przeróbek, wykończeń do domu, ubrań oznaczonych jako bardzo łatwe. Teraz uczę się szycia trudniejszych ubrań i mojego nowego odkrycia - patchworku.


Oczywiście w miarę szycia wzrasta apetyt na tkaniny, przydasie i inne związane z hobby rzeczy, tak więc obecnie jestem tkaninocholiczką z szafą pełną tkanin, nici i kolekcji starych i nowych Burd, manekinem krawieckim i nową maszyną, która regularnie karmiona tkaninami, na stałe zagościła na stole.



3.  Intryguje mnie "Sew Quest", czy to Twój pomysł, postanowienie, czy jakaś większa zorganizowana akcja?

Zorganizowana akcja? Hm, może kiedyś uda się wciągnąć w to więcej osób. Ciekawe czy ktoś podjąłby się wyzwania :-) Na dzień dzisiejszy to moje postanowienie i jeden z celów założenia bloga. Idea prowadzenia bloga przyszła w momencie gdy postanowiłam jakoś zacząć katalogować posiadane Burdy i zrealizowane prace. Pierwsze posty na moim blogu zawierają właśnie listę posiadanych roczników, stopniowo dodaję do nich zrealizowane projekty.


Kiedy zaczynałam szycie ubrań, nie miałam gazet z wykrojami. Zaczęłam niemal nałogowo polować na stare numery na allegro. Mąż patrząc na kolekcję roczników, która ciągle rosła, stwierdził "I po co tyle tego? I tak wszystkiego nie uszyjesz.". Pomyślałam, że fajnie by było gdyby z każdego numeru udało się uszyć przynajmniej jedną rzecz - raz że uzasadniło by to posiadanie tego numeru, a dwa że zawsze jest to motywacja do szycia i rozwijania się, bo gdy nie mam pomysłu sięgam po Burdy z których jeszcze nie szyłam i szukam czegoś co wpadnie mi w oko.


Jeśli chodzi o nazwę bloga: "Sew" - wiadmo, bo blog jest o szyciu, a słowo "Quest" zaczerpnęłam z gier komputerowych, gdzie oznacza zadanie, przygodę której ukończenie daje bohaterowi korzyści w postaci np.: dodatkowego doświadczenia, zdobycia umiejętności lub innej nagrody. Moje Questy polegają na uszyciu po jednej sztuce rzeczy z każdego magazynu o szyciu który posiadam (nie tylko z Burdy), a korzyści są takie że nie siedzę z założonymi rękoma i regularnie się czegoś uczę, nabieram pewności i odwagi.


Ostatnio nauczyłam się szycia dzianiny podwójną igłą. Wcześniej szyłam koszulę i wszywałam zamek kryty. W zeszłym tygodniu pierwszy raz coś pikowałam. Ponieważ pogrupowałam sobie Questy na roczniki gazet, mam nadzieję wreszcie skompletować przynajmniej jeden rocznik - to też motywuje. Początkowo chciałam sobie za pierwszy ukończony Quest kupić w nagrodę manekina ale Mikołaj mnie ubiegł i dostałam manekina na święta - traktuję to jak kredyt zaufania ;-)


4. Jakie masz szyciowe plany na przyszłość?

W postanowieniach noworocznych napisałam, że uszyję po jednym z listy:
  1. żakiet
  2. spodnie najlepiej z kieszeniami z przodu
  3. sukienka z podszewką
  4. spódnica
  5. bluzka koszulowa
  6. coś z dzianiny - koszulkę albo sukienkę
  7. coś z szyfonu - sukienkę albo spódnicę
  8. coś co w Burdzie ma minimum 3 kropki
  9. coś dla męża - wstępnie ustaliliśmy koszulę
  10. patchwork - cokolwiek byle ze ścinków :-)
  11. patchwork z trójkątów - koniecznie!
  12. nauczę się pikować

Kilka rzeczy mam już zrealizowane od początku roku - uszyłam dzianinowy blezer, spódnicę tutu, patchworkową zabawkę i przepikowałam pierwszą rzecz ale jeszcze nie zaliczam tego jako  realizacji punktu, bo daleko mi do "nauczenia się". Jestem w trakcie krojenia trójkątów na kolejny patchwork oraz przygotowuję się do szycia koszuli dla męża. To teraz tylko jeszcze skończę jakiś rocznik Burdy i będę z siebie zadowolona :-)


Zachęcamy do odwiedzania Karoliny na blogu Sewquest, śledzenia jej na facebook i pinetrest.

Jeśli jesteś członkiem grupy Szczecin Szyje i chciał(a)byś zaprezentować tu swojego bloga proszę o kontakt: aleksandra(at)magestudio.eu